Posty

Wyświetlanie postów z 2014

rozdział IX

Weszłam do zamku cała mokra. Mała smuga wody podążała za mną do samych schodów, na których zaczęła się zmniejszać, aż w końcu ślad się za mną urwał. Zeszłam na dół do lochów i ruszyłam w stronę wejścia do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Przechodząc jednak obok pewnej sali usłyszałam przyciszone głosy. -Nie zrobię tego -wymamrotał głos. -Jak śmiesz mi się sprzeciwiać? -Wycedził przez zaciśnięte zęby rozgniewany mężczyzna. Nastała chwila ciszy. -Jeżeli tego nie zrobisz, odbędziesz karę -powiedział mężczyzna. -Trudno -burknął, po czym usłyszałam plaśnięcie. Zapewne owy mężczyzna uderzył chłopaka. Odsunęłam się od drzwi i ruszyłam dalej z dziwnym wrażeniem, iż coś takiego już kiedyś miało miejsce. Wypowiedziałam hasło i weszłam do Pokoju. Niektórzy byli tak zajęci, że nawet nie spojrzeli na mnie. Kilka osób zwróciło na mnie jednak uwagę, gdyż nie za bardzo uśmiechało im się odrabiać zadania z transmutacji, a poza tym zdziwił ich wymoczek stojący u progu Pokoju. Spokojnie usiadłam na fot

rozdział VIII

Gdy otworzyłam oczy, żegnając tym samym swojego przyjaciela, ujrzałam, iż pomarańczowe promienie Słońca ogrzewają moją klatkę piersiową i nachalnie zbliżają się do twarzy. Spojrzałam na zegarek i wywynioskowałam, iż jest godzina 5 rano. Z lekkim uśmiechem wstałam z materaca i rozejrzałam się po zajętych łóżkach. Jedno z nich było wolne. W sumie dobrze. Mniej ludzi, z którymi będę musiała się użerać. Ruszyłam w stronę kufra i wyciągnęłam z niego kosmetyczkę. Nie było tam zbyt skomplikowanych rzeczy: szampon, mydło, szczoteczka i pasta do zębów, tusz do rzęs, eyeliner, puder. Nie potrzebowałam więcej kosmetyków. I tak nie chciałoby mi się ich używać. Jestem zbyt leniwa jeżeli o to chodzi. Złapałam jeszcze za duży i mały ręcznik po czym ruszyłam w stronę łazienki. Tam spokojnie zsunęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Czując jak ciepła woda okala moje spięte ciało poczułam się trochę lepiej. Zbyt wiele rzeczy wydarzyło się ostatnio. Ciągle krążą wokół mnie ludzie. Nie mam gd

rozdział VII

Po jakimś czasie pociąg stanął, a ja odsłoniłam zasłonę i ujrzałam coś co przypominało dworzec. Na zewnątrz stał wielki człowiek, którego spotkałam w Trzech Miotłach wraz z Draco. Trzymał w ręku lampę, która rzucała światło na jego dużą brodę, spod której wyłaniał się duży uśmiech. Westchnęłam i zdjęłam z półki kufer, a następnie złapałam za klatkę Harmoo i ruszyłam do wyjścia. Z innych przedziałów również wychodzili ludzie, a wśród nich ujrzałam Malfoy'a. Dopiero teraz zauważyłam jak przyzwoicie wyglądał. Miał na sobie coś a'la garnitur. Czarny golf, czarna marynarka, czarne spodnie i buty. Jego jasna karnacja oraz (podejrzewam, że tlenione) włosy zmuszały, by spojrzeć na jego twarz po tym jak przyjrzało się jego mięśniom, które widoczne były już spod ubrania. Jego szare oczy patrzyły na mnie uważnie, jakbym właśnie stała nad przepaścią i miała zaraz się w nią rzucić. Dla mnie było to trochę dziwne. Stałam w progu przedziału i patrzyłam na niego oczami, które nie wyrażały ni

rozdział VI

*kilkanaście dni później* Nadszedł dzień wyjazdu do Hogwartu. Gdy spojrzałam na zegarek ujrzałam godzinę 3.12. Westchnęłam lekko i zwlekłam się z łóżka. Ruszyłam na dół spragniona. Przeszłam zaspana korytarzem i wlazłam, a raczej wpełzłam do kuchni skąd zabrałam szklankę wody. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam z powrotem do pokoju. Przechodząc jednak obok salonu ujrzałam, iż w kominku pali się ogień. Po krótkim zastanowieniu i stwierdzeniu, że już nie zasnę ruszyłam do salonu. Usiadłam, a raczej padłam na kanapę i napiłam się wody. Gdy zaspokoiłam pragnienie postawiłam szklankę na stoliku po czym przykryłam się moim ulubionym kocykiem, który leżał na kanapie. Spojrzałam w kominek i zaczęłam myśleć o Egonie. Martwię się o niego. Jestem czasami, a raczej częściej niż czasami, wredną i bezduszną osobą, ale kilka osób mnie obchodzi. Egbert to jedna z nich. On jedyny mnie rozumie i dzięki niemu nie zostałam takim zgredem jak Tom. Mam trochę współczucia i troski w sobie... Nieznaczną ilo

rozdział V

Wraz z Bellatrix weszłam do sali. Gdy Śmierciożercy spojrzeli na mnie od razu wstali. Poczułam się nieswojo, gdyż Lestrange odsunęła się ode mnie, a wszyscy wlepili we mnie wzrok. -Usiądźcie -wymamrotałam i ruszyłam w stronę krzesła Toma, które ewidentnie różniło się od innych. Było wyższe, a jego oparcie było okute ozdobnymi detalami. Śmierciożercy usiedli. Bellatrix zajęła sobie miejsce przy moim przyszłym krześle, które było u szczytu stołu. Spojrzała na mnie z otuchą. Postanowiłam zebrać się do kupy... I tak zrobiłam. Spojrzałam na krzesło Toma i delikatnie przejechałam dłonią po jego oparciu. W sali panowała cisza, a wszystkie oczy były wlepione we mnie. Nie zwracając na to uwagi ujęłam krzesło i zaczęłam je odsuwać pół metra od stołu... Metr od stołu... Trzy metry... Aż postawiłam je przy ścianie. Spostrzegłam ruch przy stole. Śmierciożercy patrzyli po sobie zdumieni. Ja natomiast wróciłam do stołu, wyciągnęłam z kieszeni różdżkę i wyczarowałam krzesło. Również granatowe jak T

rozdział IV

Po południu wybrałam się na ulicę Pokątną, by kupić rzeczy potrzebne do szkoły. Spacerowałam między czarodziejami, a w kieszeni brzęczały mi galeony. Ciągle mijałam uczniów obładowanych torbami z rzeczami potrzebnymi do szkoły. Westchnęłam zrezygnowana i ruszyłam w stronę pierwszej lepszej biblioteki. Wtem ktoś złapał mnie za ramię. -Puść mnie, albo urwę ci tę łapę i wsadzę ci ją do gardła -burknęłam nie odwracając się. -Spokojnie -odparł wesoły, lecz lekko zaniepokojony głos. Odwróciłam się i ujrzałam Draco Malfoy'a. Cofnął dłoń z mojego ramienia, uśmiechając się ciągle. -Dziękuję -mruknęłam i otworzyłam drzwi. Chłopak poprawił tlenione włosy i spojrzał na mnie. -Tutaj nie kupisz wszystkich książek -powiedział, starając się zwrócić na siebie moją uwagę. -Czyżby? -Mruknęłam wchodząc do środka. Ten ruszył za mną trochę niepewnie. Rozejrzałam się po pułkach niechętnie. Nie chciałam tu być, nie chciałam z nikim rozmawiać. Nie miałam ochoty. Postanowiłam jednak, że kupię potr

rozdział III

**jakiś miesiąc później** **perspektywa Rebeki Riddle** Postanowiłam wybrać się do cukierni. Było to moje jedno z ulubionych miejsc. Dzień był deszczowy, lecz ciepły. Ubrałam zatem krótkie spodenki oraz szarą bluzę z kapturem, która sięgała mi kilka centymetrów poniżej bioder. Założyłam na nogi kalosze i teleportowałam się na jedną z ulic Londynu. Duże krople wody od razu uderzyły z impetem o moją głowę. Założyłam zatem kaptur i ruszyłam zatłoczoną ulicą. Mimo deszczu było tam wielu ludzi. Ciągle stukali się parasolkami przez co przechodząc obok mnie oblewali mnie strumieniem wody, która znajdowała się na nich. Omijałam zatem tych ludzi, których tak bardzo nie lubiłam aż w końcu dotarłam do różowych drzwi i pchnęłam je lekko. Te szybko mi ustąpiły i po cukierni rozległ się przyjemny dla ucha dzwonek. Po lewej stronie znajdowała się lada, która ciągnęła się po całej szerokości pomieszczenia, a stojąca za nią tęższa kobieta spojrzała na mnie i uśmiechnęła się wesoło. -Rebekah! Witaj

Nominacja do 'Liebster Award'

Średnio chce mi się to robić, bo nigdy nie mogę znaleźć 11 blogów ;-; Po pierwsze mimo wszystko chciałabym podziękować za nominację autorkę bloga http://historiaberk.blogspot.ch/. Zacznijmy może od tego, na czym polega ta 'zabawa'. Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował. So... Here we go... Pytania, które dostałam: 1. Masz jakieś zwierzęta? 2. Skąd pomysł założenia bloga? 3. Ulubiony kolor? 4. Jakie filmy lubisz? 5. Ulubiony sport? 6. Jakiej muzyki słuchasz? 7. Grasz na jakimś instrumencie? 8.Czy wierzysz w życie po śmierci? 9. Chcesz mieć tatuaż, piercing itp.? 10

rozdział II

Otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę, że już nie znajduję się w niszczonej przez Śmerciożerców wiosce. Ból już mi nie doskwierał, ręce nie były ubabrane w krwi, gdyż po ranie nie było śladu. Nawet moja ulubiona podkoszulka była w jednym kawałku. Rozejrzałam się dookoła. Znajdowałam się w pustym i małym pokoju, w którym panował półcień. Przed sobą dostrzegłam drzwi. Były one lekko uchylone i wdzierało się przez nie ostre światło. Wstałam zatem z ziemi i ruszyłam w ich stronę. Otworzyłam szerzej drzwi i zajrzałam do środka. Usłyszałam ciche pomrukiwanie. Gdy mój wzrok przyzwyczaił się do jasnego pomieszczenia ujrzałam salon w naszym dworze. Rozejrzałam się oniemiała i nagle usłyszałam cichy jęk. Spostrzegłam, że na ziemi leży mój zwinięty w kłębek braciszek. Podbiegłam do niego szybko i upadłam na kolana. -Tom -wymamrotałam zdumiona i przerażona. Ten spojrzał na mnie oczami pełnymi lęku. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Trzymał się mocno na brzuch. Dopiero teraz ujrzałam, że wo