rozdział IX
Weszłam do zamku cała mokra. Mała smuga wody podążała za mną do samych schodów, na których zaczęła się zmniejszać, aż w końcu ślad się za mną urwał. Zeszłam na dół do lochów i ruszyłam w stronę wejścia do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Przechodząc jednak obok pewnej sali usłyszałam przyciszone głosy.
-Nie zrobię tego -wymamrotał głos.
-Jak śmiesz mi się sprzeciwiać? -Wycedził przez zaciśnięte zęby rozgniewany mężczyzna.
Nastała chwila ciszy.
-Jeżeli tego nie zrobisz, odbędziesz karę -powiedział mężczyzna.
-Trudno -burknął, po czym usłyszałam plaśnięcie. Zapewne owy mężczyzna uderzył chłopaka.
Odsunęłam się od drzwi i ruszyłam dalej z dziwnym wrażeniem, iż coś takiego już kiedyś miało miejsce. Wypowiedziałam hasło i weszłam do Pokoju. Niektórzy byli tak zajęci, że nawet nie spojrzeli na mnie. Kilka osób zwróciło na mnie jednak uwagę, gdyż nie za bardzo uśmiechało im się odrabiać zadania z transmutacji, a poza tym zdziwił ich wymoczek stojący u progu Pokoju.
Spokojnie usiadłam na fotelu i spojrzałam na czarną kopertę, która była lekko zamoczona. Otworzyłam ją i wyjęłam z niej równie zamoczony i czarny list.
Wstałam dość wcześnie i ruszyłam do łazienki by się umyć. O dziwo wyspałam się i aż tak nie cierpiałam, gdy uświadomiłam sobie, iż pierwszą lekcją są eliksiry.
Gdy byłam gotowa moje współlokatorki obudziły się i zaczęły się szykować. Nie zwracając na nie uwagi ruszyłam z torbą na ramieniu w stronę Wielkiej Sali. Nie było tam zbyt wielu osób. To chyba lepiej. Zajęłam zatem miejsce przy stole Ślizgonów i zaczęłam jeść.
Jedzenie było jednym z moich ulubionych zajęć zatem mój humor sukcesywnie się poprawiał.
Rozejrzałam się po Sali i przy stole Gryffonów dostrzegłam Riley. Rozmawiała wesoło z rudym, wysokim chłopakiem. To chyba Weasley, gdyż obok niego siedział do złudzenia podobny drugi rudzielec. On natomiast rozmawiał z Evelyn. Ujęłam jabłko i ruszyłam w stronę wyjścia z Sali. Wtem ujrzałam Draco, który zmierzał w moją stronę.
-Witaj Rebeko -powiedział pogodnie.
-Witaj -odparłam i uśmiechnęłam się lekko. Jego warga nadal miała ową ranę, lecz z lekka zagojoną.
-Widzę, że jesteś w dobrym humorze -zauważył, stając naprzeciwko mnie.
-Owszem -odparłam spokojnie.
-To świetnie. Mam zatem pytanie. Dasz się zaprosić na ognistą? -Zapytał z uroczym uśmiechem.
-To zależy -odparłam uśmiechając się na słowo 'ognista'.
-Jeżeli masz ochotę to zapraszam dziś do mnie -mruknął z szarmanckim uśmiechem.
-Przemyślę to -zapewniłam spokojnie i ruszyłam w stronę schodów na dół.
-Rebekah -zawołał za mną. Odwróciłam się i spojrzałam na niego spokojnie. Malfoy wydawał się trochę zdenerwowany.- Ładnie dziś wyglądasz -wymamrotał cicho.
Automatycznie spojrzałam na swój strój po czym na niego zdziwiona.
-Dziękuję -wydukałam zaskoczona.
Ten uśmiechnął się nerwowo po czym odwrócił się i ruszył szybkim krokiem w stronę Sali. Wycofałam się niepewnie i zeszłam na dół.
Usadowiłam się pod salą do eliksirów i zaczęłam czytać książkę.
***
Ostatnimi zajęciami była Obrona Przed Czarną Magią. Uśmiechnęłam się lekko, gdy ujrzałam Remusa Lupina w postaci nauczyciela. Znałam go już wcześniej i słyszałam o nim dużo. Był pozytywnym człowiekiem, ale byłby jeszcze lepszym Śmierciożercą. Cóż...
Lupin zaczął przypominać nam o zaklęciach obronnych, których nauczyli się w poprzednich latach.
Po lekcjach nie weszłam do Wielkiej Sali, by zjeść obiad. Miałam zbyt dobry humor, by psuli go uczniowie, których niewątpliwie tam spotkam.
Ruszyłam zatem korytarzami zamku, rozglądając się dookoła. Była to porządnie wyglądająca szkoła, musiałam to przyznać. Gdy dotarłam do Pokoju Ślizgonów, wypowiedziałam hasło i weszłam do środka. Było tam dość spokojnie, pomijając parę, która namiętnie całowała się na kanapie i dotykała się tu i ówdzie fundując darmowe porno dla innych. Pokręciłam głową i ruszyłam w stronę dormitoriów chłopców, a następnie odszukałam pokój Draco. Zapukałam do środka. Nagle otworzył mi Malfoy, który uśmiechnął się na mój widok.
-Rebekah -powiedział wesoło.
-Witaj -odparłam po czym weszłam do środka, gdyż tleniony usunął mi się z drogi. Następnie zamknął drzwi a ja usiadłam na jego łóżku.
-Nie sądziłem, że przyjdziesz -przyznał spokojnie.
-Ja też -odparłam i uśmiechnęłam się lekko.
Ten zaśmiał się po czym wyciągnął ze swojej szafki nocnej butelkę pełną alkoholu, który królował w Hogwarcie. Następnie wyczarował dwie szklaneczki i nalał do obu ognistej.
-Podoba ci się szkoła? -Spytał podając mi whisky.
-Z wyglądu owszem, ale wszystko pozostałe niezbyt -stwierdziłam spokojnie i ujęłam szklaneczkę.
-I tu się zgadzamy. Zatem proponuję wypić za owy psychiatryk, który trzeba przeżyć -powiedział z uśmiechem Draco, wyciągając w moją stronę dłoń ze swoją szklaneczką. Delikatnie dotknęłam ją swoim szkłem.
-Za psychiatryk -powtórzyłam po czym oboje zwilżyliśmy usta w alkoholu.
Wtem drzwi niespodziewanie otworzyły się na oścież, a w progu stanęła Bellatrix.
-Witaj Draconie, witaj Rebeko... Dziwnie widzieć was razem -stwierdziła lekko zdziwiona kobieta.
-Cześć ciociu -odparł Draco, a ja patrzyłam na nią niepewnie.
-Zbieraj się. Trzeba zorganizować spotkanie Śmierciożerców -powiedziała patrząc na mnie spokojnie.- Niemożliwe żebym to ja musiała ci o tym przypominać -dodała z lekkim westchnieniem.
Zapadła głucha cisza. Draco patrzył na mnie zaskoczony, a ja na Lestrnage, gdyż sparaliżował mnie nie strach, lecz niepewność. A niepewność wiąże się poniekąd ze strachem, dlatego za plecami kobiety ujrzałam mojego mrocznego przyjaciela.
Ehh. Nawet nie wiem co mam powiedzieć stosownego. Chyba przede wszystkim przepraszam, że musieliście tyle czekać na nowy rozdział. Jest to spowodowane nową szkołą (w końcu liceum)... Nie, to raczej marne wytłumaczenie.. Chodzi o to, że jak zbiera mi się więcej nauki to później łapię lenia to wszelakiego pisania. Poza tym zakończyłam pisanie rozdziału w takim miejscu, że wolałabym pisać o zdechłym kocie niż o tym, co dalej by się potoczyło. Jednak zabrałam się, napisałam i tak oto jest nowy rozdział.
Mam nadzieję, ze uchowała się tu jeszcze jakaś duszyczka... Cicha nadzieja.
Pozdrawiam i postaram się pisać regularnie (nie obiecuję, bo obietnice są przereklamowane).
~T
P.S. Z góry przepraszam za możliwe błędy.
-Nie zrobię tego -wymamrotał głos.
-Jak śmiesz mi się sprzeciwiać? -Wycedził przez zaciśnięte zęby rozgniewany mężczyzna.
Nastała chwila ciszy.
-Jeżeli tego nie zrobisz, odbędziesz karę -powiedział mężczyzna.
-Trudno -burknął, po czym usłyszałam plaśnięcie. Zapewne owy mężczyzna uderzył chłopaka.
Odsunęłam się od drzwi i ruszyłam dalej z dziwnym wrażeniem, iż coś takiego już kiedyś miało miejsce. Wypowiedziałam hasło i weszłam do Pokoju. Niektórzy byli tak zajęci, że nawet nie spojrzeli na mnie. Kilka osób zwróciło na mnie jednak uwagę, gdyż nie za bardzo uśmiechało im się odrabiać zadania z transmutacji, a poza tym zdziwił ich wymoczek stojący u progu Pokoju.
Spokojnie usiadłam na fotelu i spojrzałam na czarną kopertę, która była lekko zamoczona. Otworzyłam ją i wyjęłam z niej równie zamoczony i czarny list.
Bekah,
jest mi bardzo przykro z powodu, iż zamknęli cię w takim obozie jak Hogwart. Gdyby chcieli mnie zmusić do siedzenia z tymi bufonami, poderżnąłbym sobie gardło. Ty jednak tego nie rób. Co ja poczynię bez Mojego Mordercy?
A jeżeli o tym mowa to nie wymorduj wszystkich pierwszego dnia. Wiem, że się starasz, ale dobrze cię znam i podpowiem, byś starała się bardziej.
A jeżeli o tym mowa to nie wymorduj wszystkich pierwszego dnia. Wiem, że się starasz, ale dobrze cię znam i podpowiem, byś starała się bardziej.
Wybacz, że ten list nie jest jak pozostałe i nie powala długością, lecz nie czuję się ostatnio za dobrze. Znów nękają mnie Wspomnienia, Rebeko, a ty wiesz, że to mój najgorszy wróg. Bardzo się staram nie pić i nie ćpać, ale okłamuję nie tylko ciebie, ale i siebie i pisząc ten list, obok kartki stoi do połowy pusta butelka ognistej. Przepraszam. Nie umiem inaczej i nie wiem do kogo mam się z tym zwrócić.
Napiszę, gdy będę w lepszej formie.
I oby Strach cię nigdy nie opuszczał.
Egon.
Spojrzałam na całość listu. Zawsze się tak podpisywał. Był zdania, że Strach nigdy nie opuści ludzi. Powinien jednak iść u ich boku. Z lekkim uśmiechem spojrzałam na słowa 'Mój Morderca'. Nazywał mnie tak, gdyż uważał, że zostałam mu tylko ja. Gdybym odeszła zraniłabym go po czym nigdy by się już nie pozbierał. Stracił zbyt wielu ludzi i jeżeli straci jeszcze jedną bliską mu osobę, załamałby się, co doprowadziłoby do jego wewnętrznej śmierci.
Zaczęłam składać kartkę, gdy wrota od Pokoju otworzyły się, a do środka wszedł Draco. Nie był zbyt zadowolony, co można było wywnioskować z jego miny. Gdy spuściłam wzrok na jego usta, ujrzałam, iż jego warga jest rozcięta. Świeża rana była zaczerwieniona i wyłaniała się z niej jasnoczerwona krew.
Malfoy ruszył w stronę schodów, które prowadziły do dormitoriów, lecz zatrzymał go jeden z młodszych Ślizgonów, który próbował zwrócić na siebie uwagę innych:
-Hej, Malfoy! Co się stało? Tatuś cię pobił?
Kilku jego przyjaciół zaśmiało się drwiąco. Starsi Ślizgoni spojrzeli na Dracona niepewnie, a ten zatrzymał się i spojrzał na chłopaka.
-Powtórz -warknął, emanując złością.
-Nie radzisz sobie w domu? -Spytał dość spokojnie. Widoczne było, iż chciał się wybić wśród Ślizgonów.
Draco podszedł do niego, a jego prawa pięść tak szybko i mocno spotkała się z policzkiem chłopaka, aż owy delikwent z lekkim odrzutem upadł na podłogę z jękiem. Zacisnęłam lekko wargi, by nie wybuchnąć jako jedyna śmiechem, lecz Draconowi nie poprawiło to humoru. Stał nad Ślizgonem dysząc ze złości i skopał go po brzuchu. Następnie odwrócił się i wszedł po schodach na górę. Mały wianuszek osób okrążył poszkodowanego chłopaka. Ja po prostu wstałam i ruszyłam do swojego pokoju.
**Następnego dnia**
Wstałam dość wcześnie i ruszyłam do łazienki by się umyć. O dziwo wyspałam się i aż tak nie cierpiałam, gdy uświadomiłam sobie, iż pierwszą lekcją są eliksiry.
Gdy byłam gotowa moje współlokatorki obudziły się i zaczęły się szykować. Nie zwracając na nie uwagi ruszyłam z torbą na ramieniu w stronę Wielkiej Sali. Nie było tam zbyt wielu osób. To chyba lepiej. Zajęłam zatem miejsce przy stole Ślizgonów i zaczęłam jeść.
Jedzenie było jednym z moich ulubionych zajęć zatem mój humor sukcesywnie się poprawiał.
Rozejrzałam się po Sali i przy stole Gryffonów dostrzegłam Riley. Rozmawiała wesoło z rudym, wysokim chłopakiem. To chyba Weasley, gdyż obok niego siedział do złudzenia podobny drugi rudzielec. On natomiast rozmawiał z Evelyn. Ujęłam jabłko i ruszyłam w stronę wyjścia z Sali. Wtem ujrzałam Draco, który zmierzał w moją stronę.
-Witaj Rebeko -powiedział pogodnie.
-Witaj -odparłam i uśmiechnęłam się lekko. Jego warga nadal miała ową ranę, lecz z lekka zagojoną.
-Widzę, że jesteś w dobrym humorze -zauważył, stając naprzeciwko mnie.
-Owszem -odparłam spokojnie.
-To świetnie. Mam zatem pytanie. Dasz się zaprosić na ognistą? -Zapytał z uroczym uśmiechem.
-To zależy -odparłam uśmiechając się na słowo 'ognista'.
-Jeżeli masz ochotę to zapraszam dziś do mnie -mruknął z szarmanckim uśmiechem.
-Przemyślę to -zapewniłam spokojnie i ruszyłam w stronę schodów na dół.
-Rebekah -zawołał za mną. Odwróciłam się i spojrzałam na niego spokojnie. Malfoy wydawał się trochę zdenerwowany.- Ładnie dziś wyglądasz -wymamrotał cicho.
Automatycznie spojrzałam na swój strój po czym na niego zdziwiona.
-Dziękuję -wydukałam zaskoczona.
Ten uśmiechnął się nerwowo po czym odwrócił się i ruszył szybkim krokiem w stronę Sali. Wycofałam się niepewnie i zeszłam na dół.
Usadowiłam się pod salą do eliksirów i zaczęłam czytać książkę.
***
Ostatnimi zajęciami była Obrona Przed Czarną Magią. Uśmiechnęłam się lekko, gdy ujrzałam Remusa Lupina w postaci nauczyciela. Znałam go już wcześniej i słyszałam o nim dużo. Był pozytywnym człowiekiem, ale byłby jeszcze lepszym Śmierciożercą. Cóż...
Lupin zaczął przypominać nam o zaklęciach obronnych, których nauczyli się w poprzednich latach.
Po lekcjach nie weszłam do Wielkiej Sali, by zjeść obiad. Miałam zbyt dobry humor, by psuli go uczniowie, których niewątpliwie tam spotkam.
Ruszyłam zatem korytarzami zamku, rozglądając się dookoła. Była to porządnie wyglądająca szkoła, musiałam to przyznać. Gdy dotarłam do Pokoju Ślizgonów, wypowiedziałam hasło i weszłam do środka. Było tam dość spokojnie, pomijając parę, która namiętnie całowała się na kanapie i dotykała się tu i ówdzie fundując darmowe porno dla innych. Pokręciłam głową i ruszyłam w stronę dormitoriów chłopców, a następnie odszukałam pokój Draco. Zapukałam do środka. Nagle otworzył mi Malfoy, który uśmiechnął się na mój widok.
-Rebekah -powiedział wesoło.
-Witaj -odparłam po czym weszłam do środka, gdyż tleniony usunął mi się z drogi. Następnie zamknął drzwi a ja usiadłam na jego łóżku.
-Nie sądziłem, że przyjdziesz -przyznał spokojnie.
-Ja też -odparłam i uśmiechnęłam się lekko.
Ten zaśmiał się po czym wyciągnął ze swojej szafki nocnej butelkę pełną alkoholu, który królował w Hogwarcie. Następnie wyczarował dwie szklaneczki i nalał do obu ognistej.
-Podoba ci się szkoła? -Spytał podając mi whisky.
-Z wyglądu owszem, ale wszystko pozostałe niezbyt -stwierdziłam spokojnie i ujęłam szklaneczkę.
-I tu się zgadzamy. Zatem proponuję wypić za owy psychiatryk, który trzeba przeżyć -powiedział z uśmiechem Draco, wyciągając w moją stronę dłoń ze swoją szklaneczką. Delikatnie dotknęłam ją swoim szkłem.
-Za psychiatryk -powtórzyłam po czym oboje zwilżyliśmy usta w alkoholu.
Wtem drzwi niespodziewanie otworzyły się na oścież, a w progu stanęła Bellatrix.
-Witaj Draconie, witaj Rebeko... Dziwnie widzieć was razem -stwierdziła lekko zdziwiona kobieta.
-Cześć ciociu -odparł Draco, a ja patrzyłam na nią niepewnie.
-Zbieraj się. Trzeba zorganizować spotkanie Śmierciożerców -powiedziała patrząc na mnie spokojnie.- Niemożliwe żebym to ja musiała ci o tym przypominać -dodała z lekkim westchnieniem.
Zapadła głucha cisza. Draco patrzył na mnie zaskoczony, a ja na Lestrnage, gdyż sparaliżował mnie nie strach, lecz niepewność. A niepewność wiąże się poniekąd ze strachem, dlatego za plecami kobiety ujrzałam mojego mrocznego przyjaciela.
Ehh. Nawet nie wiem co mam powiedzieć stosownego. Chyba przede wszystkim przepraszam, że musieliście tyle czekać na nowy rozdział. Jest to spowodowane nową szkołą (w końcu liceum)... Nie, to raczej marne wytłumaczenie.. Chodzi o to, że jak zbiera mi się więcej nauki to później łapię lenia to wszelakiego pisania. Poza tym zakończyłam pisanie rozdziału w takim miejscu, że wolałabym pisać o zdechłym kocie niż o tym, co dalej by się potoczyło. Jednak zabrałam się, napisałam i tak oto jest nowy rozdział.
Mam nadzieję, ze uchowała się tu jeszcze jakaś duszyczka... Cicha nadzieja.
Pozdrawiam i postaram się pisać regularnie (nie obiecuję, bo obietnice są przereklamowane).
~T
P.S. Z góry przepraszam za możliwe błędy.
Także tę, wreszcie rozdział, czemu taki krótki ;-;
OdpowiedzUsuń'Weszłam do zamku cała mokra.' IF U KNOW WHAT I MEAN ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Egon taki uroczy, ale mam wrażenie (cudownaEffie), że to o strachu to z Igrzysk XD
Nie zabijaj Rebekah... Nie zabijaj Egona ;-;
Malfoy, niby sierota, a jednak skopać umie. Jestem z niego taki dumny.
A-Ale... JAK MOŻNA OD RAZU NA OGNISTA SIĘ NIE ZGODZIĆ? ;-;
Nie poznaję cię, kurde...
Czekaj, powoli przestaję rozumieć kobiety.
Jestem kobietą, nie rozumiem kobiet.
To chore, aczkolwiek skad tam Bellatriks.
Co się właściwie dzieje, jedyne co rozumiem to pociąg do Ognistej i do Malfoya, bo przystojny z niego człowiek...
Tylko proszę, napisz następpny rozdział szybciej ;-;
Teraz będę ci o to truć dupę ;-;
Pozdrawiam i kocham c:
~GEJUCH KAROL c':