rozdział XXII

Długo plątałam się po błoniach. Słońce już dawno zaszło, a uczniowie rozeszli się do swoich domów po rozegranym meczu. Zamek otoczyła przyjemna cisza. Uniosłam głowę i spojrzałam w niebo, na którym z wolna pojawiały się malutkie gwiazdy. Księżyc co jakiś czas wyłaniał się zza chmur, świecąc bardzo blado. Jeszcze nie czas na niego. Włożyłam dłonie do kieszeni, czując jak zimny wiatr owiewa moje plecy. Czas wracać. Skierowałam więc swoje kroki do zamku. Myślami natomiast wróciłam do Toma. Zastanawiałam się czy Śmierciożercy uznają moje przewodnictwo, czy może będą w stanie przy najbliższej okazji kopnąć mnie w dupę. Toma nie ma więc to ja sprawuję tutaj władzę. W związku z tym chcę mieć pewność, że Śmierciożercy w pełni mi podlegają. Przechodząc przez bramę zamku uznałam, iż muszę coś zrobić w tym kierunku. Coś, co uzmysłowi wszystkim kto zajął miejsce mojego brata.
Ruszyłam pewniej w stronę lochów. Odnalazłszy wejście do pokoju Ślizgonów wypowiedziałam hasło. Gdy drzwi otworzyły się natychmiast do moich uszu doszła głośna muzyka. Weszłam do pochłoniętego zabawą pokoju, gdzie ognista i piwo lały się litrami, a Ślizgoni, zamroczeniu trunkami, bawili się najwyraźniej bardzo dobrze. Jakaś czarnowłosa dziewczyna doznawała w kącie Pokoju uniesień miłosnych w objęciach pewnego Ślizgona. Pokręciłam głową i ruszyłam w tłum, przedzierając się przez pochłoniętych zabawą uczniów, by dotrzeć do schodów, które doprowadzą mnie do mojego, mam nadzieję, pustego, a przede wszystkim cichego dormitorium. Gdy ominęłam pewnego barczystego obrońcę drużyny Slytherinu, moim oczom ukazał się rozbawiony Draco. Po oczach widziałam, że był już po paru porządnych szklankach ognistej. A jego włosy... Na brodę Merlina, były nieułożone! Przez długą zabawę wśród Ślizgonów żel poszedł w odstawkę, a tlenione włosy chłopaka postanowiły żyć własnym życiem. O dziwo jednak, wyglądał tak bardzo przystojnie. Nie zatrzymywałam się jednak, pełna nadziei, że dotrę do mojego zacisza. Draco jednak dostrzegł moją osobę i rozpostarł szeroko ramiona.
- Rebekah! - Zawołał radośnie. Spojrzałam na niego i obdarzyłam chłopaka szybkim uśmiechem. Przede mną jednak malowała się ostatnia prosta do schodów, więc bez ogródek, zostawiłam Ślizgona w tłumie i ruszyłam w ich stronę. Malfoy ruszył za mną i chwilę później poczułam, że chwycił mnie za dłoń.
- Gdzie uciekasz? - Spytał zaskakująco wyraźnie. Trzymał się więc lepiej niż myślałam.
- Do dormitorium - odparłam spokojnie.
- Podczas, gdy świętujemy? - Zdziwił się. Wyglądał naprawdę męsko. Czarna podkoszulka bardzo dobrze podkreślała jego rozbudowany tors i umięśnione ręce. Niechlujnie zaczesane do tyłu włosy sprawiały, że przybierał postać rozbójnika, ale takiego z ciepłym serduszkiem. Na takiego mi dziś wyglądał. I przyznam, że podobał mi się ten wygląd.
- A więc to impreza na cześć dzisiejszego meczu?
- Oczywiście. Dzisiejsza wygrana dała nam prowadzenie, więc wszystko na to wskazuje, że zdobędziemy puchar - powiedział dumnie. Zaśmiałam się.
- Gratuluję - powiedziałam szczerze, na co Draco uśmiechnął się. - Ładna akcja z obrońcą Gryffonów - puściłam do niego oko.
Chłopak zaśmiał się, spojrzawszy w dół. Przeczesał włosy dłonią. Uśmiechnęłam się, wsadzając dłonie do kieszeni. Po chwili ciszy Draco spojrzał na mnie. Na jego ustach gościł bardzo uroczy uśmiech. Odwzajemniłam go, po czym Draco wsunął dłonie w tylne kieszenie spodni.
- Rebekah... Słuchaj - mruknął trochę niepewnie. Po chwili wysunął prawą dłoń z kieszeni i dotknął mojego biodra. Spojrzałam na to, a następnie na Ślizgona zaskoczona. Chłopak spojrzał na mnie. - Zawsze coś nam przeszkadzało, a od długiego czasu chciałem ci powiedzieć, że... - urwał na chwilę. Zaśmiał się trochę nerwowo i wysunął drugą dłoń z kieszeni. Umiejscowił ją na moim drugim biodrze i lekko zaczął napierać w stronę ściany. - Jesteś... Niesamowitą osobą - powiedział ciszej.
Niezbyt wiedziałam jak na to wszystko reagować. Nie opierałam się mu, w związku z czym po chwili dotknęłam plecami ściany. Jego, sławne już perfumy dotarły do mnie bardzo szybko. Czułam jak serce załomotało mi między żebrami. Nie wiem również dlaczego, ale zrobiło mi się gorąco. Nie wiedziałam co mam robić, gdyż cały ten strach, niepokój i zakłopotanie zawładnęły mną. Natomiast Draco spojrzał mi w oczy. Dostrzegłam jego piękne, szare oczy, które na moment pozwalały mi się uspokoić, odprężyć.
- Kiedy przyszłaś razem z Bellatrix do naszego dworu, pierwsze o czym pomyślałem, gdy cię zobaczyłem to to, jak piękna jesteś - wierzchem dłoni pogładził mój policzek. Bardzo delikatnie. - Co rusz myślę o tobie i... O tym żeby ci to wszystko wyznać - moje serce znów przyśpieszyło. Biło tak głośno, że miałam wrażenie, że słyszy to cały Pokój Wspólny. Draco objął moją twarz dłonią. Przesuwając nią w dół, kciukiem zahaczył o moją wargę, przez co zadrżałam. Mój oddech stał się nierówny, nerwowy. Draco obserwował ruchy swojej dłoni i moje reakcje przy tym. Robił to wszystko z wyczuciem, uważając żeby nie przesadzić. Jednak miałam wrażenie, że mocno powstrzymuje się, by nie zajść zbyt daleko. Przygryzł wargę patrząc na moje usta po czym bardzo uważnie spojrzał mi w oczy.
- Zawróciłaś mi w głowie - powiedział cicho, zsuwając swoją dłoń na moją szyję i obejmując ją delikatnie, lecz równocześnie bardzo pewnie. Dopiero teraz zauważyłam jak blisko mnie stał. Nasze ciała wręcz się stykały, dzieliły marne centymetry. Gdy moja klatka piersiowa unosiła się niespokojnie, niemal ocierałam się o jego tors. Draco oblizał swoje wargi i przestąpił z nogi na nogę. Z ledwo widocznym kręceniem głowy wyszeptał:
- Zakochałem się w tobie.
Oszalałe jak dotychczas serce zamarło mi w piersiach na chwilę. Rozchyliłam delikatnie usta, lecz nie potrafiłam nic wypowiedzieć. Nawet nie wiedziałam co. Draco delikatnie objął moją twarz dłońmi. Następnie spuścił wzrok na moje wargi i nachylił się lekko.
- Draco - wyszeptałam ledwo opanowując drżący głos.
- Ja wiem, że nic do mnie nie czujesz, ale proszę... - spojrzał mi w oczy. - Daj mi choć raz nacieszyć się tą chwilą. Nim znów będziesz patrzeć na mnie obojętnie.
Spojrzałam na niego rozdygotana.
- Chodźmy stąd - wyszeptałam na tyle cicho, by tylko on mógł to usłyszeć.
Malfoy uwolnił mnie ze stworzonej pułapki. Ujęłam jego dłoń, a ten szybko poprowadził mnie na schody. Szłam za nim, czując jak w uszach mi szumi. Słyszałam cichy głos, który mówił mi żebym się opanowała, lecz całe ciało wręcz krzyczało bym szła za nim. Posłuchałam głośniejszej strony konfliktu i weszłam za Malfoy'em do jego dormitorium. Zamknęłam za sobą drzwi, a gdy spojrzałam na chłopaka ten ponownie objął moją twarz dłońmi i od razu wpił się w moje usta. Zaskoczona, ale również z pewną ulgą oddałam się temu. Zamknęłam oczy i ścisnęłam w dłoni jego podkoszulkę na wysokości żeber. Draco znów przyszpilił mnie do drzwi za mną. Serce znów załomotało, a mi coraz bardziej podobało się to uczucie. Jego dłonie przesunęły się po mojej talii i wylądowały na biodrach. Ja natomiast splotłam dłonie na jego karku. Czułam jak jego ciało napiera na moje, przez co czułam ciągłe uderzenia ciepła. Przesunęłam dłoń na jego policzek, a Draco odsunął się lekko i spojrzał mi w oczy. Tak spokojnie, tak wdzięcznie. Ponownie się nachylił i subtelnie musnął swoimi wargami, moje zaczerwienione.
- Kocham cię - wyszeptał.
Przybliżyłam się do niego i spuszczając wzrok na jego usta, bardzo nieśmiało pocałowałam go. Draco spokojnie oddał pocałunek w między czasie unosząc mnie. Nic sobie z tego nie robiąc mocniej przywarłam do chłopaka. Ten natomiast ruszył w stronę łóżka, na którym położył mnie bardzo ostrożnie. Wsuwając dłoń pod moją koszulkę i dotykając mojego boku, całował mnie coraz bardziej zachłannie. Po chwili złapałam za skraj jego podkoszulki i podsunęłam ją do góry. Draco, odsuwając się delikatnie spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Następnie wyprostował się i ściągnął koszulkę, odkrywając przede mną swoją nagą klatkę piersiową. Dotknęłam dłonią jego wystających żeber. Dostrzegłam również dwie zabliźnione pręgi, które swój początek musiały mieć na plecach. Malfoy natomiast ujął moją dłoń i zbliżył ją do swoich ust. Następnie pocałował ją delikatnie, ciągle patrząc mi w oczy. Po chwili znów nachylił się nade mną, obezwładniając mnie swoim zapachem oraz cudownie zbudowaną klatką piersiową. Ponownie wpił się w moje usta. Po chwili odsunął się i musnął wargami moją żuchwę. Zniżał się pocałunkami na moją szyję. W pewnym momencie delikatnie przygryzł moją skórę, na co ja niespodziewanie jęknęłam, dając upust wszystkim emocjom, które nagle wręcz eksplodowały w środku. Draco od razu pocałował to miejsce, obserwując z zadowoleniem jak moje ciało objęły drżenia podniecenia. Spojrzałam na chłopaka, który przyglądał mi się z satysfakcją, ale również z niewyobrażalną czułością. Spojrzeliśmy sobie w oczy, a ja uśmiechnęłam się, na co Draco mi zawtórował i szybko zsunął ze mnie koszulkę. Natychmiast zaczął subtelnie całować mój dekolt. Odchylając lekko głowę do tyłu, wplotłam dłoń w jego blond włosy. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie, żeby nigdy się nie kończyła.






















Zbyt szybko powstał ten rozdział, ale nie czuję abym musiała coś tu dodawać c:
Wszystkiego najlepszego kochanie, to dla Ciebie :3
Zachęcam do komentowania,
~T

Komentarze

  1. czuję się zobligowana podziękować za dodanie tak pięknego i wyczekiwanego przeze mnie tak długo rozdziału ❤❤
    mimo że strasznie krótki to tak cholernie treściwy 😱
    Bekah i Draco... moje OTP ❤
    damn, jestem dumna, zaskoczona i cholernie szczęśliwa 😘
    dziękuję, pozdrawiam i czekam na rozwinięcie akcji~
    Black

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

EPILOG

rozdział XLII

rozdział XXXIII