rozdział XXXIX
Uchyliłam lekko powieki. Moje ciało spowinięte było bardzo przyjemnym ciepłem. Uśmiechnęłam się delikatnie czując na sobie delikatną w dotyku kołdrę oraz ciężar koca, spoczywającego na niej. Leżałam na łóżku Dracona. W dormitorium panowała cisza. Byłam chyba sama.
Wysunęłam dłonie spod kołdry i przetarłam oczy. Następnie rozejrzałam się, podnosząc głowę. Łóżko Blaise'a było puste. Tak, byłam sama. Przeciągnęłam się więc lekko. Wysuwając dłonie spostrzegłam, że mam na sobie bluzę Malfoy'a. Przysunęłam rękaw do twarzy i przymykając oczy wzięłam głęboki wdech, napawając się tym pięknym zapachem. Uczucie błogości jednak zostało brutalnie przerwane. Nagle doszły do mnie wspomnienia wczorajszego dnia. Nagle odczułam bijącą pustką dziurę w moim sercu. Przed oczami miałam wyraz twarzy Riley, gdy dowiedziała się jak bardzo okłamywałam ją w ostatnim czasie.
Podniosłam się do pozycji siedzącej. Następnie bardzo powoli przetarłam twarz dłońmi i westchnęłam cicho. Spojrzałam za siebie i dopiero wtedy dostrzegłam, że na szafce nocnej obok łóżka, stał kubek z jakimś gorącym napojem oraz talerz ze śniadaniem. Uśmiechnęłam się delikatnie po czym sięgnęłam po jeszcze ciepłą jajecznicę oraz tosty z serem. Oparłam się plecami o ścianę za mną i zaczęłam powoli jeść. Rzeczywiście byłam głodna.
Po pewnym czasie klamka od drzwi poruszyła się, a niedługo potem do środka zajrzała tleniona głowa. Spojrzałam na chłopaka i uśmiechnęłam się delikatnie. Ten zawtórował mi o wiele szerszym uśmiechem. Zamknął za sobą drzwi i ruszył w moim kierunku. W ręku trzymał kilka podręczników i pergaminów.
- Dzień dobry - powiedział pogodnie i odłożył książki na kanapie. Ja natomiast położyłam prawie pusty talerz na materacu obok. Uniosłam brodę, gdy Draco nachylił się nade mną. Ślizgon uśmiechnął się patrząc mi w oczy.
- Dzień dobry - odparłam cicho. Wtem Malfoy zbliżył się jeszcze bardziej, a nasze usta zetknęły się. Chwilę później poczułam jego ciepłą dłoń na moim policzku. Następnie na żuchwie. Delikatnie gładził moją skórę kciukiem. Po chwili odsunął się lekko. Mój uśmiech stał się odrobinę weselszy. - Jakie miłe przywitanie - mruknęłam cicho. Draco zaśmiał się jedynie.
- Dzięki, ćwiczyłem go na dole - odparł po czym usiadł obok. Odłożył talerz na szafce i sięgnął po kubek, jak się okazało, z kawą. Upił łyk po czym podał mi go z lekkim uśmiechem. Spojrzałam na niego unosząc brew.
- Z Blaisem? - Spytałam, ujmując kubek. Draco przyłożył palec do ust, dając znak bym nie wyjawiała nikomu tej tajemnicy. Zaśmiałam się tylko i upiłam łyk kawy. - Dziękuję za śniadanie. To miłe z twojej strony.
- Tylko sobie nie myśl, że nie oczekuję za to żadnej opłaty - udał oburzonego. Spojrzałam na chłopaka z delikatnym uśmiechem. Ten jednak nadal utrzymywał tą naburmuszoną minę. Przewróciłam jedynie oczami i upiłam jeszcze trochę kawy z ciepłego kubka. Nagle poczułam dłoń na swoich plecach. - Jak się czujesz? - Spytał z lekko zmartwioną miną. Westchnęłam cicho i spuściłam wzrok na kubek.
- Nie wiem. Z jednej strony jest mi przykro, bo wiem, że właśnie straciłam przyjaciela... Jednak z drugiej strony boję się, że Ley może komuś powiedzieć. To może mi zaszkodzić - mruknęłam cicho po czym wzniosłam na niego swój wzrok. - Ale chyba nie powinnam o tym myśleć w tej sytuacji...
Draco z cichym westchnieniem oparł głowę o ścianę za nim i spojrzał w sufit. Zamyślił się na chwilę.
- Niby jest to trochę samolubne, ale pozostanie w ukryciu również jest dla ciebie ważne - powiedział spokojnie.
Byłam trochę zdziwiona jego odpowiedzią. Spodziewałam się, że skarci mnie za moje myślenie, bo było... moje. Na mój chory sposób pokręcone. Jednak on zareagował kompletnie odwrotnie. Spojrzałam na chłopaka z delikatnym uśmiechem. Ten zerknął na mnie kątem oka. Wyglądał w tym momencie tak pięknie. Jego żuchwa była z tej perspektywy idealnie zarysowana. Blond włosy zaczesane do tyłu. Pięknie zbudowana klatka piersiowa unosiła się raz po raz spokojnie. Jego czarna koszula opinała silne ramiona.
Odłożyłam spokojnie kubek na ziemi po czym wygramoliłam się spod kołdry i ostrożnie usiadłam na jego udach, twarzą do chłopaka. Ten spojrzał na mnie lekko zdziwiony, ale szybko na jego twarzy pojawił się uśmiech. Swoją lewą dłoń położył na moim biodrze, okrytym jedynie cienkim materiałem bielizny. Ja natomiast delikatnie umiejscowiłam dłonie na jego żuchwie. Spojrzałam na jego wyraźne rysy twarzy. Bardzo powoli przesunęłam kciukiem po jego bladej skórze. Jakbym chciała zapamiętać każdą mimikę jego twarzy. Draco również przyglądał mi się ze spokojem. Uniosłam więc wzrok na jego szarawe oczy. Tak bardzo głębokie, pełne miłości. Nie raz spowodowały ciarki na mojej skórze. Powoli uniosłam dłoń i opuszkiem palca dotknęłam jego wargi, na której teraz skupiłam wzrok. Wręcz idealnie zarysowanej. Nagle jego usta wykrzywiły się w subtelnym uśmiechu. Zawtórowałam mu po czym powoli nachyliłam się w jego stronę. Gdy nasze usta się zetknęły, zacisnęłam powieki. Byłam tak niepewna, nieśmiała w swoich ruchach. Draco na pewno to wyczuł, jednak nie pozwolił bym czuła się odrzucona. Troskliwie objął moje biodra, przysuwając mnie bliżej. Oddał ten delikatny pocałunek i spojrzał na mnie z wdzięcznością. Uśmiechnęłam się nieśmiało, a ten zgarnął niesforny kosmyk włosów za moje ucho.
- Jesteś taka piękna - wyszeptał, patrząc mi w oczy.
Trwaliśmy tak przez chwilę, wpatrując się sobie w oczy, jakby oczarowani sobą nawzajem. Nagle jednak drzwi do dormitorium otworzyły się, a do środka ktoś wszedł. Zamarłam uświadamiając sobie, że siedzę w samej bieliźnie i bluzie na udach Malfoy'a. Szybko więc wysunęłam się z jego objęć i usiadłam obok. Spojrzałam za siebie i ujrzałam niczym niewzruszonego Blaise'a, stojącego przy drzwiach. Zamknął je za sobą. Zerknąwszy na Dracona ujrzałam, że ten spuścił głowę i próbuje zdławić śmiech. Szybko jednak spojrzał na przyjaciela z delikatnym uśmiechem. Gdy zorientował się, że na niego patrzę, Malfoy przygryzł lekko wargę rozbawiony.
- Cześć Blaise - powiedział nad wyraz spokojnie. Ja natomiast czując lekkie zażenowanie przetarłam dłonią kark. Po chwili jednak również spojrzałam na Ślizgona z delikatnym uśmiechem. Może trochę wymuszonym. Ten rzucił mi krótkie spojrzenie, ale szybko skupił swój wzrok na Malfoy'u.
- Cześć Smoku - mruknął. - Urquhart cię szuka - dodał po chwili. Spojrzałam ponownie na blondyna. Ten zmarszczył lekko brwi.
- Nie wie gdzie mam dormitorium? - Spytał zdziwiony. Blaise uśmiechnął się gorzko po czym ruszył w stronę swojego łóżka.
- Wie. Chce z tobą porozmawiać. Jest wściekły - odparł i zgarniając parę podręczników zasiadł na łóżku po czym oparł się o ścianę w ten sam sposób, co Draco w tym momencie.
Tleniony westchnął jedynie po czym wstał, klepiąc mnie po udzie delikatnie. Spojrzałam na chłopka, który poprawiał właśnie koszulę.
- Kto to tak właściwie? - Spytałam czując, że nie jestem zbytnio wtajemniczona w rozmowę. Draco odwrócił się do mnie i uśmiechnął się delikatnie.
- Kapitan drużyny - odparł spokojnie i przeczesał dłonią włosy.
- Bardzo nerwowy - dodał znad książki Zabini.
- Nie lubi gdy opuszcza się treningi - powiedział Malfoy, puszczając mi oczko. Uśmiechnęłam się lekko. Draco podszedł do mnie i nachylając się pocałował moje czoło. - Za niedługo wrócę - dodał i ruszył do drzwi.
Z cichym westchnieniem sięgnęłam po odstawiony na podłodze kubek i ponownie oparłam się o ścianę. Przykryłam się kocem. Następnie spojrzałam na Zabiniego. Chłopak zabrał się za zadnie z bodajże transmutacji. Postukałam cicho palcami o kubek, spuszczając na niego wzrok.
- Jak tam? - Zagaiłam po chwili milczenia. Usłyszałam, że pióro Blaise'a przestało skrobać po pergaminie. Uniósł na mnie wzrok i zawahał się. Po chwili jednak westchnął i lekko kiwnął głową.
- Lepiej - przyznał spokojnie.
- Szok przeszedł? - Mruknęłam spojrzawszy na niego. Chłopak potwierdził ruchem głowy i uśmiechnął się nieznacznie. Odpowiedziałam dosyć wymuszonym uśmiechem. Po chwili wzięłam głęboki wdech. - Powiedziałam Riley kim jestem - dodałam szybko, jakby te słowa napierały na moje usta, chcąc się wydostać. Zabini spojrzał na mnie z zaskoczoną miną. Chciał coś powiedzieć, ale chyba sam nie do końca wiedział co. Zapadła cisza. Ponownie spuściłam wzrok na kubek.
- Jak.. Jak zareagowała? - Spytał cicho.
- Mniej więcej tak, jak na człowieka zadającego się z ludźmi, którzy zabili najbliższą jej osobę - powiedziałam zgryźliwie. Blaise spuścił wzrok. Ja natomiast westchnęłam i spojrzałam w sufit. - Zapewne nie chce mnie znać - dodałam ciszej.
- Na pewno trudno jest jej to przyjąć do wiadomości - przyznał Ślizgon. Znów chwila niczym niezmąconej ciszy. - Ja również nie mówiłem jej o Mrocznym Znaku - usłyszałam nagle.
Spojrzałam na chłopaka. Obracał pióro w palcach, wgapiając się w nie tępo. Wyglądał na zmartwionego. Dało się to również wyczuć w jego głosie. Wtem uniósł wzrok i spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Nie powiem, że to ty brałaś w tym udział. Nie chcę pogarszać sprawy - powiedział.
Te dwa zdania wywołały u mnie taki mętlik w głowie, że zaczęłam się zastanawiać, czy Blaise wypowiedział je naprawdę. Zamrugałam parę razy oczami. Chłopak jednak wydawał się mówić jak najbardziej poważnie.
- Blaise...
- Wiem, że się zaprzyjaźniłyście i domyślam się, że teraz obie to przeżywacie. Fakt, że zrobiłaś mi Mroczny Znak w żaden sposób nie poprawi sytuacji - przerwał mi spokojnie. Spojrzał na mnie tym anielskim wzrokiem i uśmiechnął się delikatnie. - W porządku.
Na mojej twarzy również zagościł uśmiech. Kiwnęłam porozumiewawczo głową, dając mu znak, że dziękuję. Blaise zrozumiał, gdyż on także kiwnął głową. Po chwili wrócił do zadań z transmutacji.
Z odrobinę lżejszym serduchem dopiłam kawę. Następnie wstałam z łóżka. Zabrałam suche już ubrania i ruszyłam do łazienki. Tam umyłam się kosmetykami, które zostawiłam tu już jakiś czas temu. Zbyt często zostawałam tu na noc, by za każdym razem przynosić lub w ogóle pamiętać by zabrać swoje rzeczy. Wykąpałam się więc, umyłam zęby, wyszczotkowałam włosy, pomalowałam. Założyłam ubrania na suche już ciało i wyszłam z łazienki. W zasadzie nie wiem ile czasu tam spędziłam. Blaise na pewno zdążył się już uporać z transmutacją, gdyż w tym momencie walczył z historią runów. Widać było, że to była zacięta walka. Chłopak chylił się nad podręcznikiem, marszcząc czoło. Jego pergamin był niemal pusty. Zgarniając mokre włosy na prawe ramię podeszłam do jego łóżka. Chłopak cisnął piórem o pergamin.
- To jest awykonalne - jęknął i oparł się o ścianę zrezygnowany. Ja natomiast usiadłam obok i spojrzałam na pergamin a następnie w podręcznik. Prześledziłam wzrokiem parę linijek po czym chwyciłam za pióro. Przekręciłam kawałek pergaminu w swoją stronę i zaczęłam pisać. Kątem oka dostrzegłam jak Zabini pochyla się nad kartką i śledzi ruchy mojej ręki. Po chwili odsunęłam dłoń, a pergamin oddałam Ślizgonowi.
- Coś w tym stylu - powiedziałam. Chłopak przeczytał to, co stworzyłam z rozwartymi ustami. Po chwili spojrzał na mnie zaskoczony.
- Jak? - Wybełkotał.
- Nie od dziś jestem siostrą najpotężniejszego czarodzieja. Na różnych dziwnych misjach byłam - odparłam z delikatnym uśmiechem.
Blaise już otwierał usta by coś powiedzieć, gdy nagle do naszych uszu doszedł dziwny hałas z dołu. Zdławiony odgłos tłumu ludzi, skandujący coś, czego nie byliśmy w stanie odgadnąć. Spojrzeliśmy z Blaisem po sobie ze zdziwionymi minami.
- Co to? - Wymamrotałam szeptem.
- Coś się dzieje w Pokoju Wspólnym - mruknął chłopak.
Chwilę jeszcze trwaliśmy w bezruchu, nasłuchując okrzyków, jednak żadnego słowa nie dało się rozdzielić z tej wrzawy. Wstałam więc i ruszyłam do drzwi. Zabini zrobił to samo. Był przy nich pierwszy. Otworzył drzwi i przepuścił mnie, bym mogła pierwsza wyjść z dormitorium. Przekroczyłam zatem próg i ruszyłam w stronę schodów, prowadzących na dół do Pokoju Ślizgonów. Będąc parę stopni przy końcu schodów moim oczom ukazał się tłum uczniów. Skandowali zaciekle, rozradowani taką dawką emocji. Tworzyli oni krąg, w środku którego stało dwóch chłopaków. Jeden z nich, ten który stał tyłem do mnie, miał krótkie, ciemne włosy. Mocno zaciskał pięści, stojąc naprzeciw... Malfoy'a. Oboje mierzyli się zawistnym wzrokiem. Draco miał rozmierzwione włosy. Jego usta były zaczerwienione z cieknącą strużką krwi w ich kąciku. To samo było z jego łukiem brwiowym. Lewy policzek przybrał brzydką, różowawą barwę. Stałam tam jak wryta patrząc, jak Ślizgon kipi ze złości. W jego oczach można było wiele odczytać. Jednak przeważała w nich wściekłość.
- Odszczekaj to - warknął nagle.
W odpowiedzi otrzymał prześmiewcze parsknięcie szatyna. Nim zdążyłam jakkolwiek na to zareagować, Draco ruszył w stronę tamtego chłopaka. Już unosił pięść by zadać cios, lecz ten, zapewne Urquhart, zrobił unik. Sam natomiast wymierzył w brzuch Malfoy'a i niestety nie chybił. Draco wydał zduszone jęknięcie i zgiął się w pół. Szybko jednak odwrócił się w stronę Ślizgona i w mgnieniu oka rzucił się na niego, obejmując go w pasie. Oboje upadli na ziemię z hukiem. Urquhart przygrzmocił o podłogę ze zdławionym krzykiem. Draco szybko podniósł się do pozycji siedzącej i uniemożliwiając przeciwnikowi wstanie na nogi zaczął go okładać. Chłopak nieudolnie bronił się jednak Malfoy był zbyt zdeterminowany. Adrenalina w nim buzowała. Nie chciał przestać. Nagle poczułam jak ktoś przedarł się obok mnie i ruszył w tłum. To był Blaise. Szybko przemknął obok krzyczących Ślizgonów i wszedł w krąg. Podbiegł do Dracona i chwytając go mocno, zaczął odciągać od powalonego chłopaka.
- Wystarczy - krzyknął przez tłum do przyjaciela. Draco jednak nadal mierząc wzrokiem obolałego kapitana drużyny próbował się wyrwać z uścisku. Nie uważał tego za koniec. Zabini to wyczuwał i nie puszczał przyjaciela. - Odpuść - burknął do niego.
Odrętwienie minęło, postanowiłam w końcu ruszyć się z miejsca. Niemal tą samą drogą co Blaise dostałam się do kręgu. Szybko podbiegłam do Malfoy'a i kucnęłam przy nim, zasłaniając mu jego przeciwnika. Nasze spojrzenia się spotkały. Chłopakiem nadal targały emocje i nie chciał wdawać się ze mną w dyskusje. Rzucił mi tylko gniewny wzrok.
- Blaise ma rację, wystarczy - powiedziałam spokojnie. Draco spojrzał na mnie spod byka po czym szarpnął ręką. Zabini puścił go niepewnie. Chłopak potarł zakrwawioną pięść. Uśmiechnęłam się delikatnie widząc, że to koniec. Dotknęłam jego zdrowego policzka i pogładziłam go kciukiem. Malfoy chwycił tę dłoń po czym wstał. Zrobiłam to samo. Ślizgon rzucił jeszcze wzrok pełen pogardy na Urquharta. Chłopak miał rozwalony nos, krew lała się także z łuku brwiowego. Nie miał siły by unieść głowę i spojrzeć na nas. Po chwili przy jego boku pojawiła się jakaś ciemnoskóra dziewczyna. Zaczęła mu pomagać. Dosyć nieudolnie. Ja jednak ruszyłam w stronę schodów, ciągnąc za sobą Dracona. Szybko zaprowadziłam go do swojego dormitorium, by zejść już z oczu gapiów. Za nami kroczył Zabini. Weszłam do pustego pokoju i puściłam dłoń Dracona. Blaise zamknął za sobą drzwi. Spojrzałam na blondyna.
- Co to było? - Burknęłam.
Chłopak otarł wierzchem dłoni usta. Pozostawił tym zamazaną smugę krwi na wargach oraz policzku. Jego broda także była umazana. Skroń zalana była krwią, która kapała już z jego żuchwy na koszulę. Westchnęłam załamując ręce po czym ruszyłam do łazienki po mokry ręcznik. Wróciłam po chwili. Draco siedział na moim łóżku a Blaise na fotelu, opierając łokcie o kolana.
- Co wam odwaliło? - Dopytywał wciąż Zabini. Malfoy bowiem siedział zagniewany, wgapiając się w swoje ubrudzone i popękane pięści. Cały drżał. Domyślam się że gdyby nie my, wyszedłby stąd i kontynuował walkę. - Malfoy do cholery - warknął Blaise, wciąż ignorowany przez przyjaciela. Ten spojrzał na niego ze złością. Zaciskał usta. Widziałam jak porusza szczęką gniewnie. Nie widziałam go jeszcze tak zdenerwowanego.
- Powiedział parę słów za dużo - burknął Draco. Ponownie spuścił wzrok na dłonie. Usiadłam przy nim i dotknęłam jego ramienia. Ten przekręcił głowę w moją stronę i dotknął wierzchu mojej dłoni swoją, zakrwawioną.
- Co takiego powiedział? - Spytałam. Chłopak uniósł brodę i spojrzał na mnie. Wyraz jego twarzy odrobinę złagodniał. Nadal jednak miał zwężone oczy i zmarszczone brwi. Nadal wyglądał tak groźnie jak na dole. Uniosłam dłoń i zaczęłam delikatnie ścierać krew z jego twarzy. Zaczęłam od skroni i policzka. Draco patrzył mi cały czas w oczy.
- Był zły, że opuściłem trening. Przez to, że wyszedłem ze względu na ciebie, zaczął najeżdżać właśnie na ciebie. Wyzwał cię od puszczalskich i innych dziwek. Nie miałem zamiaru tego słuchać - mówił rozgniewanym tonem, ciągle patrząc mi w oczy. Jakby szukał w nich wsparcia, jakiegokolwiek poparcia jego czynów. Ja natomiast tylko się uśmiechnęłam. Przesunęłam mokrym ręcznikiem po jego brodzie. Trochę po wardze. Następnie uniosłam wzrok. Dotknęłam jego zdrowego policzka. - Nie ma prawa tak cię nazywać - uniósł się. - Brudna szlama - burknął pod nosem. Zaśmiałam się cicho.
- Jesteś jeszcze bardziej pokręcony niż ja - mruknęłam. Ten spojrzał mi w oczy, a wyraz jego twarzy złagodniał. Nachyliłam się lekko i musnęłam jego zaczerwienioną wargę. Ten spuścił wzrok na moje usta. Następnie wpił się w nie, kładąc mi dłoń na plecach i przysuwając mnie do siebie mocno. Zamknęłam oczy uradowana i położyłam rękę na jego policzku, obejmując jego twarz.
- Dobra, nie mam zamiaru się temu przyglądać - usłyszałam zmęczony głos Blaise'a, a po chwili dźwięk zamykanych drzwi. Zaśmiałam się cicho, będąc ciągle w objęciach Malfoy'a.
Mam takie przeczucie, że ten rozdział skończył się zbyt radośnie, ale niech już będzie. Żaby nie było, że taka mroczna dusza ze mnie. Przepraszam za przerwę. Jakoś mnie to przerosło. Jednak zachęcam do komentowania, będzie mi miło. Pozdrawiam cieplutko,
~T
Wysunęłam dłonie spod kołdry i przetarłam oczy. Następnie rozejrzałam się, podnosząc głowę. Łóżko Blaise'a było puste. Tak, byłam sama. Przeciągnęłam się więc lekko. Wysuwając dłonie spostrzegłam, że mam na sobie bluzę Malfoy'a. Przysunęłam rękaw do twarzy i przymykając oczy wzięłam głęboki wdech, napawając się tym pięknym zapachem. Uczucie błogości jednak zostało brutalnie przerwane. Nagle doszły do mnie wspomnienia wczorajszego dnia. Nagle odczułam bijącą pustką dziurę w moim sercu. Przed oczami miałam wyraz twarzy Riley, gdy dowiedziała się jak bardzo okłamywałam ją w ostatnim czasie.
Podniosłam się do pozycji siedzącej. Następnie bardzo powoli przetarłam twarz dłońmi i westchnęłam cicho. Spojrzałam za siebie i dopiero wtedy dostrzegłam, że na szafce nocnej obok łóżka, stał kubek z jakimś gorącym napojem oraz talerz ze śniadaniem. Uśmiechnęłam się delikatnie po czym sięgnęłam po jeszcze ciepłą jajecznicę oraz tosty z serem. Oparłam się plecami o ścianę za mną i zaczęłam powoli jeść. Rzeczywiście byłam głodna.
Po pewnym czasie klamka od drzwi poruszyła się, a niedługo potem do środka zajrzała tleniona głowa. Spojrzałam na chłopaka i uśmiechnęłam się delikatnie. Ten zawtórował mi o wiele szerszym uśmiechem. Zamknął za sobą drzwi i ruszył w moim kierunku. W ręku trzymał kilka podręczników i pergaminów.
- Dzień dobry - powiedział pogodnie i odłożył książki na kanapie. Ja natomiast położyłam prawie pusty talerz na materacu obok. Uniosłam brodę, gdy Draco nachylił się nade mną. Ślizgon uśmiechnął się patrząc mi w oczy.
- Dzień dobry - odparłam cicho. Wtem Malfoy zbliżył się jeszcze bardziej, a nasze usta zetknęły się. Chwilę później poczułam jego ciepłą dłoń na moim policzku. Następnie na żuchwie. Delikatnie gładził moją skórę kciukiem. Po chwili odsunął się lekko. Mój uśmiech stał się odrobinę weselszy. - Jakie miłe przywitanie - mruknęłam cicho. Draco zaśmiał się jedynie.
- Dzięki, ćwiczyłem go na dole - odparł po czym usiadł obok. Odłożył talerz na szafce i sięgnął po kubek, jak się okazało, z kawą. Upił łyk po czym podał mi go z lekkim uśmiechem. Spojrzałam na niego unosząc brew.
- Z Blaisem? - Spytałam, ujmując kubek. Draco przyłożył palec do ust, dając znak bym nie wyjawiała nikomu tej tajemnicy. Zaśmiałam się tylko i upiłam łyk kawy. - Dziękuję za śniadanie. To miłe z twojej strony.
- Tylko sobie nie myśl, że nie oczekuję za to żadnej opłaty - udał oburzonego. Spojrzałam na chłopaka z delikatnym uśmiechem. Ten jednak nadal utrzymywał tą naburmuszoną minę. Przewróciłam jedynie oczami i upiłam jeszcze trochę kawy z ciepłego kubka. Nagle poczułam dłoń na swoich plecach. - Jak się czujesz? - Spytał z lekko zmartwioną miną. Westchnęłam cicho i spuściłam wzrok na kubek.
- Nie wiem. Z jednej strony jest mi przykro, bo wiem, że właśnie straciłam przyjaciela... Jednak z drugiej strony boję się, że Ley może komuś powiedzieć. To może mi zaszkodzić - mruknęłam cicho po czym wzniosłam na niego swój wzrok. - Ale chyba nie powinnam o tym myśleć w tej sytuacji...
Draco z cichym westchnieniem oparł głowę o ścianę za nim i spojrzał w sufit. Zamyślił się na chwilę.
- Niby jest to trochę samolubne, ale pozostanie w ukryciu również jest dla ciebie ważne - powiedział spokojnie.
Byłam trochę zdziwiona jego odpowiedzią. Spodziewałam się, że skarci mnie za moje myślenie, bo było... moje. Na mój chory sposób pokręcone. Jednak on zareagował kompletnie odwrotnie. Spojrzałam na chłopaka z delikatnym uśmiechem. Ten zerknął na mnie kątem oka. Wyglądał w tym momencie tak pięknie. Jego żuchwa była z tej perspektywy idealnie zarysowana. Blond włosy zaczesane do tyłu. Pięknie zbudowana klatka piersiowa unosiła się raz po raz spokojnie. Jego czarna koszula opinała silne ramiona.
Odłożyłam spokojnie kubek na ziemi po czym wygramoliłam się spod kołdry i ostrożnie usiadłam na jego udach, twarzą do chłopaka. Ten spojrzał na mnie lekko zdziwiony, ale szybko na jego twarzy pojawił się uśmiech. Swoją lewą dłoń położył na moim biodrze, okrytym jedynie cienkim materiałem bielizny. Ja natomiast delikatnie umiejscowiłam dłonie na jego żuchwie. Spojrzałam na jego wyraźne rysy twarzy. Bardzo powoli przesunęłam kciukiem po jego bladej skórze. Jakbym chciała zapamiętać każdą mimikę jego twarzy. Draco również przyglądał mi się ze spokojem. Uniosłam więc wzrok na jego szarawe oczy. Tak bardzo głębokie, pełne miłości. Nie raz spowodowały ciarki na mojej skórze. Powoli uniosłam dłoń i opuszkiem palca dotknęłam jego wargi, na której teraz skupiłam wzrok. Wręcz idealnie zarysowanej. Nagle jego usta wykrzywiły się w subtelnym uśmiechu. Zawtórowałam mu po czym powoli nachyliłam się w jego stronę. Gdy nasze usta się zetknęły, zacisnęłam powieki. Byłam tak niepewna, nieśmiała w swoich ruchach. Draco na pewno to wyczuł, jednak nie pozwolił bym czuła się odrzucona. Troskliwie objął moje biodra, przysuwając mnie bliżej. Oddał ten delikatny pocałunek i spojrzał na mnie z wdzięcznością. Uśmiechnęłam się nieśmiało, a ten zgarnął niesforny kosmyk włosów za moje ucho.
- Jesteś taka piękna - wyszeptał, patrząc mi w oczy.
Trwaliśmy tak przez chwilę, wpatrując się sobie w oczy, jakby oczarowani sobą nawzajem. Nagle jednak drzwi do dormitorium otworzyły się, a do środka ktoś wszedł. Zamarłam uświadamiając sobie, że siedzę w samej bieliźnie i bluzie na udach Malfoy'a. Szybko więc wysunęłam się z jego objęć i usiadłam obok. Spojrzałam za siebie i ujrzałam niczym niewzruszonego Blaise'a, stojącego przy drzwiach. Zamknął je za sobą. Zerknąwszy na Dracona ujrzałam, że ten spuścił głowę i próbuje zdławić śmiech. Szybko jednak spojrzał na przyjaciela z delikatnym uśmiechem. Gdy zorientował się, że na niego patrzę, Malfoy przygryzł lekko wargę rozbawiony.
- Cześć Blaise - powiedział nad wyraz spokojnie. Ja natomiast czując lekkie zażenowanie przetarłam dłonią kark. Po chwili jednak również spojrzałam na Ślizgona z delikatnym uśmiechem. Może trochę wymuszonym. Ten rzucił mi krótkie spojrzenie, ale szybko skupił swój wzrok na Malfoy'u.
- Cześć Smoku - mruknął. - Urquhart cię szuka - dodał po chwili. Spojrzałam ponownie na blondyna. Ten zmarszczył lekko brwi.
- Nie wie gdzie mam dormitorium? - Spytał zdziwiony. Blaise uśmiechnął się gorzko po czym ruszył w stronę swojego łóżka.
- Wie. Chce z tobą porozmawiać. Jest wściekły - odparł i zgarniając parę podręczników zasiadł na łóżku po czym oparł się o ścianę w ten sam sposób, co Draco w tym momencie.
Tleniony westchnął jedynie po czym wstał, klepiąc mnie po udzie delikatnie. Spojrzałam na chłopka, który poprawiał właśnie koszulę.
- Kto to tak właściwie? - Spytałam czując, że nie jestem zbytnio wtajemniczona w rozmowę. Draco odwrócił się do mnie i uśmiechnął się delikatnie.
- Kapitan drużyny - odparł spokojnie i przeczesał dłonią włosy.
- Bardzo nerwowy - dodał znad książki Zabini.
- Nie lubi gdy opuszcza się treningi - powiedział Malfoy, puszczając mi oczko. Uśmiechnęłam się lekko. Draco podszedł do mnie i nachylając się pocałował moje czoło. - Za niedługo wrócę - dodał i ruszył do drzwi.
Z cichym westchnieniem sięgnęłam po odstawiony na podłodze kubek i ponownie oparłam się o ścianę. Przykryłam się kocem. Następnie spojrzałam na Zabiniego. Chłopak zabrał się za zadnie z bodajże transmutacji. Postukałam cicho palcami o kubek, spuszczając na niego wzrok.
- Jak tam? - Zagaiłam po chwili milczenia. Usłyszałam, że pióro Blaise'a przestało skrobać po pergaminie. Uniósł na mnie wzrok i zawahał się. Po chwili jednak westchnął i lekko kiwnął głową.
- Lepiej - przyznał spokojnie.
- Szok przeszedł? - Mruknęłam spojrzawszy na niego. Chłopak potwierdził ruchem głowy i uśmiechnął się nieznacznie. Odpowiedziałam dosyć wymuszonym uśmiechem. Po chwili wzięłam głęboki wdech. - Powiedziałam Riley kim jestem - dodałam szybko, jakby te słowa napierały na moje usta, chcąc się wydostać. Zabini spojrzał na mnie z zaskoczoną miną. Chciał coś powiedzieć, ale chyba sam nie do końca wiedział co. Zapadła cisza. Ponownie spuściłam wzrok na kubek.
- Jak.. Jak zareagowała? - Spytał cicho.
- Mniej więcej tak, jak na człowieka zadającego się z ludźmi, którzy zabili najbliższą jej osobę - powiedziałam zgryźliwie. Blaise spuścił wzrok. Ja natomiast westchnęłam i spojrzałam w sufit. - Zapewne nie chce mnie znać - dodałam ciszej.
- Na pewno trudno jest jej to przyjąć do wiadomości - przyznał Ślizgon. Znów chwila niczym niezmąconej ciszy. - Ja również nie mówiłem jej o Mrocznym Znaku - usłyszałam nagle.
Spojrzałam na chłopaka. Obracał pióro w palcach, wgapiając się w nie tępo. Wyglądał na zmartwionego. Dało się to również wyczuć w jego głosie. Wtem uniósł wzrok i spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Nie powiem, że to ty brałaś w tym udział. Nie chcę pogarszać sprawy - powiedział.
Te dwa zdania wywołały u mnie taki mętlik w głowie, że zaczęłam się zastanawiać, czy Blaise wypowiedział je naprawdę. Zamrugałam parę razy oczami. Chłopak jednak wydawał się mówić jak najbardziej poważnie.
- Blaise...
- Wiem, że się zaprzyjaźniłyście i domyślam się, że teraz obie to przeżywacie. Fakt, że zrobiłaś mi Mroczny Znak w żaden sposób nie poprawi sytuacji - przerwał mi spokojnie. Spojrzał na mnie tym anielskim wzrokiem i uśmiechnął się delikatnie. - W porządku.
Na mojej twarzy również zagościł uśmiech. Kiwnęłam porozumiewawczo głową, dając mu znak, że dziękuję. Blaise zrozumiał, gdyż on także kiwnął głową. Po chwili wrócił do zadań z transmutacji.
Z odrobinę lżejszym serduchem dopiłam kawę. Następnie wstałam z łóżka. Zabrałam suche już ubrania i ruszyłam do łazienki. Tam umyłam się kosmetykami, które zostawiłam tu już jakiś czas temu. Zbyt często zostawałam tu na noc, by za każdym razem przynosić lub w ogóle pamiętać by zabrać swoje rzeczy. Wykąpałam się więc, umyłam zęby, wyszczotkowałam włosy, pomalowałam. Założyłam ubrania na suche już ciało i wyszłam z łazienki. W zasadzie nie wiem ile czasu tam spędziłam. Blaise na pewno zdążył się już uporać z transmutacją, gdyż w tym momencie walczył z historią runów. Widać było, że to była zacięta walka. Chłopak chylił się nad podręcznikiem, marszcząc czoło. Jego pergamin był niemal pusty. Zgarniając mokre włosy na prawe ramię podeszłam do jego łóżka. Chłopak cisnął piórem o pergamin.
- To jest awykonalne - jęknął i oparł się o ścianę zrezygnowany. Ja natomiast usiadłam obok i spojrzałam na pergamin a następnie w podręcznik. Prześledziłam wzrokiem parę linijek po czym chwyciłam za pióro. Przekręciłam kawałek pergaminu w swoją stronę i zaczęłam pisać. Kątem oka dostrzegłam jak Zabini pochyla się nad kartką i śledzi ruchy mojej ręki. Po chwili odsunęłam dłoń, a pergamin oddałam Ślizgonowi.
- Coś w tym stylu - powiedziałam. Chłopak przeczytał to, co stworzyłam z rozwartymi ustami. Po chwili spojrzał na mnie zaskoczony.
- Jak? - Wybełkotał.
- Nie od dziś jestem siostrą najpotężniejszego czarodzieja. Na różnych dziwnych misjach byłam - odparłam z delikatnym uśmiechem.
Blaise już otwierał usta by coś powiedzieć, gdy nagle do naszych uszu doszedł dziwny hałas z dołu. Zdławiony odgłos tłumu ludzi, skandujący coś, czego nie byliśmy w stanie odgadnąć. Spojrzeliśmy z Blaisem po sobie ze zdziwionymi minami.
- Co to? - Wymamrotałam szeptem.
- Coś się dzieje w Pokoju Wspólnym - mruknął chłopak.
Chwilę jeszcze trwaliśmy w bezruchu, nasłuchując okrzyków, jednak żadnego słowa nie dało się rozdzielić z tej wrzawy. Wstałam więc i ruszyłam do drzwi. Zabini zrobił to samo. Był przy nich pierwszy. Otworzył drzwi i przepuścił mnie, bym mogła pierwsza wyjść z dormitorium. Przekroczyłam zatem próg i ruszyłam w stronę schodów, prowadzących na dół do Pokoju Ślizgonów. Będąc parę stopni przy końcu schodów moim oczom ukazał się tłum uczniów. Skandowali zaciekle, rozradowani taką dawką emocji. Tworzyli oni krąg, w środku którego stało dwóch chłopaków. Jeden z nich, ten który stał tyłem do mnie, miał krótkie, ciemne włosy. Mocno zaciskał pięści, stojąc naprzeciw... Malfoy'a. Oboje mierzyli się zawistnym wzrokiem. Draco miał rozmierzwione włosy. Jego usta były zaczerwienione z cieknącą strużką krwi w ich kąciku. To samo było z jego łukiem brwiowym. Lewy policzek przybrał brzydką, różowawą barwę. Stałam tam jak wryta patrząc, jak Ślizgon kipi ze złości. W jego oczach można było wiele odczytać. Jednak przeważała w nich wściekłość.
- Odszczekaj to - warknął nagle.
W odpowiedzi otrzymał prześmiewcze parsknięcie szatyna. Nim zdążyłam jakkolwiek na to zareagować, Draco ruszył w stronę tamtego chłopaka. Już unosił pięść by zadać cios, lecz ten, zapewne Urquhart, zrobił unik. Sam natomiast wymierzył w brzuch Malfoy'a i niestety nie chybił. Draco wydał zduszone jęknięcie i zgiął się w pół. Szybko jednak odwrócił się w stronę Ślizgona i w mgnieniu oka rzucił się na niego, obejmując go w pasie. Oboje upadli na ziemię z hukiem. Urquhart przygrzmocił o podłogę ze zdławionym krzykiem. Draco szybko podniósł się do pozycji siedzącej i uniemożliwiając przeciwnikowi wstanie na nogi zaczął go okładać. Chłopak nieudolnie bronił się jednak Malfoy był zbyt zdeterminowany. Adrenalina w nim buzowała. Nie chciał przestać. Nagle poczułam jak ktoś przedarł się obok mnie i ruszył w tłum. To był Blaise. Szybko przemknął obok krzyczących Ślizgonów i wszedł w krąg. Podbiegł do Dracona i chwytając go mocno, zaczął odciągać od powalonego chłopaka.
- Wystarczy - krzyknął przez tłum do przyjaciela. Draco jednak nadal mierząc wzrokiem obolałego kapitana drużyny próbował się wyrwać z uścisku. Nie uważał tego za koniec. Zabini to wyczuwał i nie puszczał przyjaciela. - Odpuść - burknął do niego.
Odrętwienie minęło, postanowiłam w końcu ruszyć się z miejsca. Niemal tą samą drogą co Blaise dostałam się do kręgu. Szybko podbiegłam do Malfoy'a i kucnęłam przy nim, zasłaniając mu jego przeciwnika. Nasze spojrzenia się spotkały. Chłopakiem nadal targały emocje i nie chciał wdawać się ze mną w dyskusje. Rzucił mi tylko gniewny wzrok.
- Blaise ma rację, wystarczy - powiedziałam spokojnie. Draco spojrzał na mnie spod byka po czym szarpnął ręką. Zabini puścił go niepewnie. Chłopak potarł zakrwawioną pięść. Uśmiechnęłam się delikatnie widząc, że to koniec. Dotknęłam jego zdrowego policzka i pogładziłam go kciukiem. Malfoy chwycił tę dłoń po czym wstał. Zrobiłam to samo. Ślizgon rzucił jeszcze wzrok pełen pogardy na Urquharta. Chłopak miał rozwalony nos, krew lała się także z łuku brwiowego. Nie miał siły by unieść głowę i spojrzeć na nas. Po chwili przy jego boku pojawiła się jakaś ciemnoskóra dziewczyna. Zaczęła mu pomagać. Dosyć nieudolnie. Ja jednak ruszyłam w stronę schodów, ciągnąc za sobą Dracona. Szybko zaprowadziłam go do swojego dormitorium, by zejść już z oczu gapiów. Za nami kroczył Zabini. Weszłam do pustego pokoju i puściłam dłoń Dracona. Blaise zamknął za sobą drzwi. Spojrzałam na blondyna.
- Co to było? - Burknęłam.
Chłopak otarł wierzchem dłoni usta. Pozostawił tym zamazaną smugę krwi na wargach oraz policzku. Jego broda także była umazana. Skroń zalana była krwią, która kapała już z jego żuchwy na koszulę. Westchnęłam załamując ręce po czym ruszyłam do łazienki po mokry ręcznik. Wróciłam po chwili. Draco siedział na moim łóżku a Blaise na fotelu, opierając łokcie o kolana.
- Co wam odwaliło? - Dopytywał wciąż Zabini. Malfoy bowiem siedział zagniewany, wgapiając się w swoje ubrudzone i popękane pięści. Cały drżał. Domyślam się że gdyby nie my, wyszedłby stąd i kontynuował walkę. - Malfoy do cholery - warknął Blaise, wciąż ignorowany przez przyjaciela. Ten spojrzał na niego ze złością. Zaciskał usta. Widziałam jak porusza szczęką gniewnie. Nie widziałam go jeszcze tak zdenerwowanego.
- Powiedział parę słów za dużo - burknął Draco. Ponownie spuścił wzrok na dłonie. Usiadłam przy nim i dotknęłam jego ramienia. Ten przekręcił głowę w moją stronę i dotknął wierzchu mojej dłoni swoją, zakrwawioną.
- Co takiego powiedział? - Spytałam. Chłopak uniósł brodę i spojrzał na mnie. Wyraz jego twarzy odrobinę złagodniał. Nadal jednak miał zwężone oczy i zmarszczone brwi. Nadal wyglądał tak groźnie jak na dole. Uniosłam dłoń i zaczęłam delikatnie ścierać krew z jego twarzy. Zaczęłam od skroni i policzka. Draco patrzył mi cały czas w oczy.
- Był zły, że opuściłem trening. Przez to, że wyszedłem ze względu na ciebie, zaczął najeżdżać właśnie na ciebie. Wyzwał cię od puszczalskich i innych dziwek. Nie miałem zamiaru tego słuchać - mówił rozgniewanym tonem, ciągle patrząc mi w oczy. Jakby szukał w nich wsparcia, jakiegokolwiek poparcia jego czynów. Ja natomiast tylko się uśmiechnęłam. Przesunęłam mokrym ręcznikiem po jego brodzie. Trochę po wardze. Następnie uniosłam wzrok. Dotknęłam jego zdrowego policzka. - Nie ma prawa tak cię nazywać - uniósł się. - Brudna szlama - burknął pod nosem. Zaśmiałam się cicho.
- Jesteś jeszcze bardziej pokręcony niż ja - mruknęłam. Ten spojrzał mi w oczy, a wyraz jego twarzy złagodniał. Nachyliłam się lekko i musnęłam jego zaczerwienioną wargę. Ten spuścił wzrok na moje usta. Następnie wpił się w nie, kładąc mi dłoń na plecach i przysuwając mnie do siebie mocno. Zamknęłam oczy uradowana i położyłam rękę na jego policzku, obejmując jego twarz.
- Dobra, nie mam zamiaru się temu przyglądać - usłyszałam zmęczony głos Blaise'a, a po chwili dźwięk zamykanych drzwi. Zaśmiałam się cicho, będąc ciągle w objęciach Malfoy'a.
Mam takie przeczucie, że ten rozdział skończył się zbyt radośnie, ale niech już będzie. Żaby nie było, że taka mroczna dusza ze mnie. Przepraszam za przerwę. Jakoś mnie to przerosło. Jednak zachęcam do komentowania, będzie mi miło. Pozdrawiam cieplutko,
~T
Mimo całego tego smutku na początku, to ten rozdział bardzo mi się podobał. Faktycznie dawno nie napisałaś tak radosnego rozdziału, ale to jak najlepiej właśnie c:
OdpowiedzUsuńAh, gdyby każdy był tak niesamowity jak Malfoy dla swojej dziewczyny. Miód na serce.
Relacja BekahxDraco jest coraz bardziej intensywna i już nie tak niezręczna, jak na początku. Cholernie mi się to podoba.
Mam nadzieję, że następny rozdział będzie szybciej, niż ten.
Pozdrawiam i kocham, Black