EPILOG
Od tamtego potwornego mordu w Hogwarcie minęło już parę dobrych miesięcy. Minęły już wakacje, rozpoczął się kolejny rok szkolny. Oczywiście rodzice nie pozwolili mi wrócić do Hogwartu. Spotkałbym się ze zbyt wielką ilością pomówień, oskarżycielskich spojrzeń, wyzwisk... Nie miałem im tego za złe. Zgadzałem się z ich decyzją. Nie chciałem tam wracać. Nie było to spowodowane marną kondycją szkoły, która moim zdaniem i tak niechybnie upadnie w najbliższym czasie. Głównym powodem był rozdzierający ból, który nadal miałem w sobie. Nie byłbym w stanie patrzeć na mury, które tak przesiąkły osobą Rebeki. Każdy centymetr tej szkoły przypominał mi o niej. Dawał brutalnie znać, że ona już nigdy nie wróci. Rodzice usilnie starali się znaleźć mi inną szkołę, bym dokończył edukację, ale na żadną z tych propozycji się nie zgodziłem. Na nic się nie zgadzałem. Od tamtej pory zaszyłem się w swoim pokoju w naszym rodzinnym dworze. Przyjmowałem do siebie jedynie skrzaty domowe, które pomagały mi dojść do