rozdział XXXI
Siedziałam na parapecie w swoim dormitorium i wpatrywałam się w śnieg za oknem. Biały puch zdążył już pokryć błonia oraz drzewa. Stworzył bardzo spokojny i statyczny krajobraz. Zbyt cichy jak na to miejsce. Jednak był mi potrzebny ten spokój. Musiałam poukładać sobie wszystkie myśli w głowie. Dzisiaj natknęłam się na zbyt wiele tajemnic. Co gorsza były związane ze mną, co jeszcze bardziej mnie niepokoiło. Ciągle dudniały mi w uszach słowa Dracona, które wypowiedział na odchodne. Był zdenerwowany. Pierwszy raz rozgniewał się na mnie. Bardzo mnie tym zaskoczył. Mimo że nie potrafiłam się w tamtym momencie uspokoić, te słowa trochę posadziły mnie na miejscu. I właśnie siedząc tutaj i myśląc nad tym, jestem zmuszona przyznać mu rację. Odbija mi. Ta cała władza mnie przerasta. Nie potrafię zachować spokoju w najprostszych sytuacjach. Jestem zbyt porywcza. Tom taki nie był. Nie przejmował się takimi sprawami. Albo tego nie okazywał. Zawsze był opanowany. I mimo zdrady, spisków, czy niedotrzy