rozdział XVIII
Gdy otworzyłam oczy uświadomiłam sobie, że musiałam zemdleć. Ze szkolnego korytarza bowiem przeniosłam się do apartamentu Egona. Leżałam na jego ogromnym łóżku przykryta brązowym kocem. Na fotelu spostrzegłam Malfoy'a. Chłopak spał ze zwieszoną głową i z rękoma splecionymi na brzuchu. Podniosłam się powoli i rozejrzałam po sypialni. Nie było w niej Egona. Przysunęłam się więc do skraju łóżka, aby wstać jednak obudziłam tym Dracona. Zastygłam więc w miejscu, gdy Ślizgon ziewnął i przetarł przekrwione ze zmęczenia oczy. Marnie wyglądał. Spojrzeliśmy po sobie dość niepewnie. - Jak się czujesz? - Spytał cicho jakby bał się, że spłoszy mnie niczym dzikie zwierze. - Dobrze - wyszeptałam wręcz. Ten pokiwał głową po czym przeczesał swoje blond włosy. Wydaje mi się jednak, że był to bardziej ruch zakłopotania niż troska o swój niedbały wygląd. - To ty go sprowadziłeś, prawda? - Spytałam nadal tak cicho jak wcześniej. Draco nie spuszczał wzroku. Patrzył odważnie w moje oczy.