rozdział XLII
** perspektywa Riddle** Draco był wobec mnie bardzo cierpliwy. Już drugi raz był przy mnie, gdy działo się naprawdę źle. Gdy emocje i obecny stan rzeczy doskwierały mi na tyle, że wyrzuciłam to wszystko na zewnątrz. Pierwszy raz, gdy pojawił się dementor. Wywlekł on wówczas na światło dzienne przykre wspomnienia. Teraz moim dementorem byłam ja sama. Tym razem to ja namieszałam do tego stopnia, że stało się wiele złych rzeczy. Swoim działaniem doprowadziłam do tego, iż odkryłam kolejne nieznane mi zakamarki własnej głowy. Choć powinnam raczej powiedzieć serca. To tam podobno znajduje się siedlisko wszelkich uczuć. Nie żałuję jednak swoich czynów. Gdybym miała możliwość cofnąć czas to bardzo prawdopodobnym było to, iż postąpiłabym tak samo. Jednak nie miałam pojęcia, że mogę skrzywdzić tym tyle osób na raz. Tyle bliskich mi osób. Gdy doszło do tej ostrej wymiany zdań w dormitorium Dracona, coś mnie uderzyło. Poniekąd nawiedziło mnie poczucie winy. Jednak było coś, co niemal przeszyło