rozdział VII
Po jakimś czasie pociąg stanął, a ja odsłoniłam zasłonę i ujrzałam coś co przypominało dworzec. Na zewnątrz stał wielki człowiek, którego spotkałam w Trzech Miotłach wraz z Draco. Trzymał w ręku lampę, która rzucała światło na jego dużą brodę, spod której wyłaniał się duży uśmiech. Westchnęłam i zdjęłam z półki kufer, a następnie złapałam za klatkę Harmoo i ruszyłam do wyjścia. Z innych przedziałów również wychodzili ludzie, a wśród nich ujrzałam Malfoy'a. Dopiero teraz zauważyłam jak przyzwoicie wyglądał. Miał na sobie coś a'la garnitur. Czarny golf, czarna marynarka, czarne spodnie i buty. Jego jasna karnacja oraz (podejrzewam, że tlenione) włosy zmuszały, by spojrzeć na jego twarz po tym jak przyjrzało się jego mięśniom, które widoczne były już spod ubrania. Jego szare oczy patrzyły na mnie uważnie, jakbym właśnie stała nad przepaścią i miała zaraz się w nią rzucić. Dla mnie było to trochę dziwne. Stałam w progu przedziału i patrzyłam na niego oczami, które nie wyrażały ni