rozdział XXXIV
Za oknem, zasłoniętym ciemnobordową zasłoną, zaczęły nieśmiało pojawiać się blade, pomarańczowe promienie. Mrok, który zawładną pokojem, zaczął usuwać się powoli budzącemu się dniu. Moje powieki również poddały się w tej walce i zaczęły opadać, dając wytchnienie zmęczonym oczom. Czułam przyjemne ciepło, miękkość pościeli, rozkoszne znużenie, po całonocnym czuwaniu nad przyjacielem, który śnił bardzo niespokojnie. Pozwoliłam sobie jednak opuścić wartę i odpocząć odrobinę. Już czułam jak moje ciało staje się coraz lżejsze, a myśli jakby uciekały w sferę snów. Poczułam jednak jak nagle obok mnie ktoś wykonał gwałtowny ruch. Drgnęłam, otwierając niechętnie oczy. Następnie spojrzałam powolnie przez ramię. Ujrzałam Egona, który podniósł się do pozycji siedzącej. Skulił się lekko, przez co nie widziałam jego twarzy, gdyż jego długie włosy dobrze ją zakrywały. Westchnęłam cicho, po czym mocno przetarłam oczy. Na tyle mocno, że ujrzałam mroczki. Potrzebowałam się jednak rozbudzić. Również usia