PROLOG
Patrzył na mnie przekrwionymi oczami, a ja mierzyłam w niego różdżką. Mężczyzna powoli wykrwawiał się, leżąc na ziemi. Jego noga, ręce oraz brzuch posiadały wiele ran po Sectumsemprii., z których wyciekała cenna, czerwona substancja. -Rebeko -odezwała się za moimi plecami Bellatrix Lestrange. -Tak? -spytałam cicho, nie spuszczając ofiary z oczu. -Zrób to -wyszeptała mi do ucha. Spojrzałam na nogę mężczyzny, gdzie znajdowała się największa rana, po czym znów w jego oczy. Młody człowiek patrzył na mnie błagalnie. -Proszę.... Nie -wyszeptał. -Avada Kedavra -powiedziałam, a gdy jego ciało objęły zielone promienie i wydarły z niego życie, na moich ustach pojawił się uśmiech. -Bardzo dobrze -stwierdziła Bella, patrząc na 6-cio letnią dziewczynkę, którą byłam ja. Położyła dłoń na moim ramieniu.- Szybko się uczysz -stwierdziła z uśmiechem. -Dziękuję -odparłam uradowana.- Co z nim zrobimy? -Spytałam patrząc na kobietę. -Zostawimy go tu -odparła spokojnie i wyciągnęła ku mnie dłoń. Uję